Dzisiaj trochę refleksyjnie...
Z chwilą, kiedy urodziłam córeczkę, cały mój świat zmienił się diametralnie. Zmieniły się również moje wartości. Dziś nie jest ważna kolejna para szpilek w szafie (choć miło jest je mieć), lecz spojrzenie tych niebieskich, ufnych oczu i uścisk rączek klejących się od żelków:)
Miałam mieszane uczucia posyłając córkę dwa miesiące temu pierwszy raz do przedszkola. Z jednej strony pragnęłam, żeby miała okazję pobawić się z innymi dziećmi, poznać nowe i ciekawe rzeczy, a z drugiej chciałam ją mieć jeszcze ten ostatni rok dla siebie...
Ale dzisiaj chciałam pokazać obrazek, który moja córeczka narysowała w przedszkolu. Przedstawia on naszą rodzinę:) Na środku jest tata, z prawej strony Helenka a z lewej ja, trzymająca na rękach Piotrusia:) Zapytałam córkę, dlaczego mam takie włosy? A ona mi odpowiedziała, że narysowała mi włosy cappuccino (kolor farby:)) i takie "lukate" (czyli kręcone) bo takie się jej podobają. Słodkie to jest:) I ściska za gardło. I takie chwile są dla mnie naprawdę najważniejsze na świecie, bo jedyne i niepowtarzalne, nigdy więcej się już nie powtórzą, ona nigdy więcej już nie będzie miała trzech lat i nigdy więcej już nie narysuje takiego obrazka... Jestem z niej dumna, a w piątek będę jeszcze bardziej dumna, ponieważ moje dziecko wystąpi w przedstawieniu z okazji Dnia Mamy na scenie w Domu Kultury:) Muszę tylko uszyć jej strój biedronki:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz